tłumaczenie: Aleksandra Bielaczyc
tytuł oryginału: Las crudas
wydawnictwo: Poniekąd Wydawnictwo
data wydania: 15 lipca 2013
ISBN: 9788393757206
liczba stron: 156
Hiszpania to najprawdopodobniej
ojczyzna mojej duszy. Odkąd pamiętam, mam do tego kraju niebywały sentyment i
chciałabym móc choć raz w życiu go odwiedzić. Trudno mi wytłumaczyć, dlaczego
akurat ten kraj jest mi tak bliski, skoro nigdy tam nie byłam. Po prostu ma w
sobie coś, co nęci i woła do siebie: klimat, w którym nigdy nie brak słońca i
ciepłych dni, feerię barw, muzykę, taniec, śpiew i ludzi w wyjątkowo
ekspresyjny sposób okazujących to, co czują.
Tak widzę Hiszpanię ja i
najpewniej wielu innych ludzi, nie do końca chyba zdając sobie sprawę z tego,
że utrwalamy stereotyp, schematyczny sposób myślenia o tym kraju jako miejscu szczęśliwości,
nie dopuszczając do siebie myśli, że może być inaczej, że ten kraj może mieć (i
ma) także swoje ciemne strony, że nie wszystko tam jest tak kolorowe i że
ludzie mogą okazywać emocje w nieco inny sposób lub nawet nie robić tego wcale…
Wizję Hiszpanii(a może bardziej
jej mieszkańców?), która drastycznie zrywa z owym stereotypem, kreśli przed
czytelnikiem Esther Garcia Llovet w swojej powieści pt. Surowe. Głównym bohaterem uczyniła mężczyznę imieniem Emiz, który na
co dzień prowadzi restaurację, niekoniecznie przestrzegając prawa. Mężczyzna ma
już swoje lata i swoje w życiu przeszedł, zostawiając na swoim koncie nieudane
małżeństwo. Mogłoby to sugerować, że wyniesione doświadczenia należycie ukształtowały
jego psychikę i wpłynęły na jej dojrzałość – jednak nic bardziej mylnego.
Mężczyzna zakochuje się bez pamięci w pewnej kobiecie, tracąc przy tym niemal
zmysły – dosłownie szaleje za nią. Staje się (lub tak naprawdę nadal nim jest)
niepoważnym małolatem zamkniętym w ciele dorosłego człowieka. Rozpoczyna się więc
jego uczuciowa gonitwa za Periką.
Emiz ma obsesję na punkcie swojej
wybranki, więc wydawać by się mogło, że jest to powieść, z której emocje
wylewają się litrami, że autorka na pewno zadbała o należytą ekspresję uczuć
bohatera, jak przystało na Hiszpana, ale wcale tak nie jest. To, co wyróżnia tę
pozycję, zawiera się już w tytule – surowość to znak rozpoznawczy tej pisarki,
wypełnia jej styl, burząc wspomniany przeze mnie schemat Hiszpanii. Już nie
jest taka kolorowa, ciepła i ekspresyjna… Styl (broń Boże fabuła!) Llovet
przypomina mi trochę Cormaca McCarthy’ego, choć być może jest to zbyt śmiałe lub
daleko idące porównanie, jednak o ile do McCarthy’ego przywykłam i oswoiłam się
z tym jak pisze, o tyle z Hiszpanką trudniej znaleźć mi nić porozumienia.
Llovet pisze specyficznie,
oryginalnie i po prostu inaczej, dlatego Surowe
mogę polecić każdemu, kto szuka w literaturze ciekawych doznań, fanom powieści
niesztampowych, które wybijają się przed szereg swoją oryginalnością.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Poniekąd Wydawnictwo oraz BookSenso.